Jak zarabiać na spadkach giełdowych | 3 sposoby
Jako inwestorzy rzadko doświadczamy naprawdę długotrwałych krachów na rynkach. Dla wielu z nas najbardziej dotkliwym wydarzeniem, które pamiętamy, był kryzys z 2008 roku. Ale prawda jest taka, że takie załamania – choć zdarzają się stosunkowo rzadko – potrafią być gwałtowne i zazwyczaj trwają krócej, niż się spodziewamy. Zobaczmy jak zarabiać na spadkach giełdowych i czy jest to możliwe.
Jak zarabiać na spadkach na giełdzie?
Dziś przyjrzymy się trzem alternatywnym sposobom inwestowania, które mogą pomóc skorzystać z ograniczonego okna możliwości, jakie często otwiera rynek niedźwiedzia.
Jak długo trwa bessa i jak głęboko spadają akcje?
Historia współczesnej giełdy sięga początków 20 wieku. I gdy spojrzymy na nią z szerszej perspektywy, zobaczymy wiele wydarzeń, które doprowadzały do bessy i spadków przekraczających 20%. Były to m.in. wojny światowe, zimna wojna, rozpad systemu z Bretton Woods, kryzysy finansowe, pandemia… a dziś coraz częściej mówi się o wpływie ceł wprowadzanych przez administrację Trumpa. Zobacz także czy cła Donalda Trumpa odbiją się na naszych portfelach?
Bez względu na to, ile krachów giełdowych już za nami, dane historyczne prowadzą do dwóch prostych wniosków:
- Spadki na giełdzie są coraz gwałtowniejsze,
- …ale trwają coraz krócej.
Jeśli spojrzymy na ostatnie 40 lat, czyli okres od 1980 roku, możemy zauważyć ciekawy trend. Poniższa tabela przedstawia największe spadki na giełdzie i czas ich trwania:
Wydarzenie | Spadek | Czas trwania |
---|---|---|
Czarny Poniedziałek (1987) | -33% | Kilka miesięcy |
Bańka dotcomów (2000–2002) | -49% | 30 miesięcy |
Kryzys finansowy (2007–2009) | -57% | 17 miesięcy |
COVID (2020) | -34% | 1,5 miesiąca |
Wzrost inflacji i stóp (2022) | -25% | 10 miesięcy |
Cła Trumpa (2025) | -20% | ??? |
Zestawiając te dane, widzimy, że w ciągu ostatnich czterech dekad średni spadek indeksu S&P 500 wyniósł około 33%, a przeciętny czas trwania bessy to około 12 miesięcy.
Cykliczność spadków – co ile lat przychodzą większe korekty?
Podczas VI edycji Rankia Markets Experience, ekspert Enrique Roca zwrócił uwagę na ciekawy schemat:
Co 20–25 lat rynek doświadcza spadków o ponad 50%, a co około 5 lat – spadków rzędu 20–25%.
Taryfowy kryzys na giełdzie?
To prowadzi nas do obecnej sytuacji – kolejnej bessy, z którą przyszło nam się zmierzyć.
Tym razem powodem była wojna handlowa zapoczątkowana przez Donalda Trumpa, który ogłosił wprowadzenie ceł w wysokości 20% – choć z możliwością negocjacji – na towary z Meksyku, Kanady i Unii Europejskiej. W niektórych przypadkach stawki mogą sięgać nawet 104%, podobnie jak miało to miejsce w relacjach z Chinami.
W efekcie rynki zareagowały bardzo nerwowo:
- S&P 500 spadł o 20%,
- Nasdaq o 23%,
- Russell 2000 o 25%.
Indeks VIX, który mierzy poziom strachu na rynku (poprzez zmienność opcji na S&P 500), skoczył do 57 punktów – to poziom niewidziany od czasów pandemii.
Co ciekawe, żeby znaleźć wcześniejszy okres podobnego poziomu stresu rynkowego jak dziś, trzeba by się cofnąć aż do kryzysu finansowego z 2008 roku. Pandemia była ostatnim takim przypadkiem – ale wcześniej? Właśnie wtedy, gdy pękała bańka kredytowa.
Co się dzieje z rynkiem?
W ciągu zaledwie dwóch miesięcy indeksy zaliczyły średni spadek na poziomie 20–25%. To naprawdę dużo w tak krótkim czasie.
Na razie nie widzimy jeszcze objawów prawdziwego załamania – nie ma masowych bankructw, bezrobocie pozostaje pod kontrolą – ale trudno zaprzeczyć, że znaleźliśmy się w środku nowej bessy.
Jak inwestować, gdy rynek spada?
W takim otoczeniu naturalne jest pytanie:
“Jak inwestować na giełdzie, kiedy wszystko leci w dół?”
Na szczęście mamy kilka opcji. Oto jedna z najbardziej dostępnych i skutecznych:
1. Uśrednianie spadków (Dollar Cost Averaging – DCA)
Gdy rynki zaczynają się osuwać, wielu inwestorów się wstrzymuje. Paradoksalnie wolą kupować drożej – w czasach euforii – niż wtedy, gdy ceny są przecenione.
Tymczasem Dollar Cost Averaging (DCA) to prosta strategia, która pozwala inwestować systematycznie, bez zgadywania, kiedy nastąpi “dołek”.
Jak to działa?
Polega na regularnym inwestowaniu stałej kwoty – np. co miesiąc – niezależnie od aktualnej sytuacji rynkowej. Czasem kupisz drożej, czasem taniej – ale średnia cena zakupu z czasem będzie coraz bardziej atrakcyjna.
To sposób, by psychicznie nie przejmować się krótkoterminowymi spadkami, a jednocześnie zbudować długoterminową pozycję w sposób rozsądny i zdyscyplinowany.
Dlaczego DCA działa tak dobrze w czasie bessy?
Strategia uśredniania kosztów (DCA) świetnie sprawdza się podczas rynku niedźwiedzia. Dlaczego? Bo kiedy ceny akcji lub funduszy spadają, za tę samą kwotę możesz kupić więcej jednostek. W efekcie Twoja średnia cena zakupu się obniża – a gdy rynek w końcu odbije, Twój punkt wejścia okaże się dużo korzystniejszy.
Przykład siły DCA w długim terminie
Wyobraź sobie inwestora, który wszedł na rynek w najgorszym możliwym momencie – na szczycie bańki w 1929 roku. Gdyby zainwestował jednorazowo, musiałby czekać aż 20 lat, by wyjść na zero.
Ale jeśli zamiast tego stosowałby DCA – czyli regularnie inwestował mniejsze kwoty miesiąc po miesiącu, nawet po krachu – odzyskałby swój kapitał w zaledwie 5 lat.
To właśnie pokazuje, dlaczego DCA jest moją ulubioną strategią. Nie usuwa ryzyka całkowicie, ale rozkłada je w czasie i pozwala inwestować z rozsądkiem, a nie pod wpływem emocji.
2. Odwrotne ETF-y – inwestowanie na spadki
Drugie podejście jest już nieco bardziej zaawansowane i – co za tym idzie – może wiązać się z większym ryzykiem. Ale w trudnych momentach rynkowych wcale nie musisz sprzedawać swoich pozycji, żeby się zabezpieczyć.
Ciekawym rozwiązaniem są tzw. ETF-y odwrotne (inaczej short ETF).
To produkty, które zyskują na wartości, gdy rynek spada. Na przykład: jeśli kupisz ETF odwrotnie naśladujący indeks S&P 500, to przy spadku indeksu o 1%, ETF ten zyska 1%. Działa to więc w sposób odwrotny do typowych funduszy.
Po co to robić?
Tego typu ETF-y mogą być przydatne, gdy:
- chcesz zabezpieczyć swój portfel na wypadek spadków,
- nie chcesz sprzedawać swoich długoterminowych pozycji (więc omijasz konieczność rozliczania podatku),
- chcesz wykorzystać okazję do krótkoterminowego zarobku podczas bessy.
Przykłady odwrotnych ETF-ów:
Nazwa ETF | ISIN | Szacowana rentowność (2025) |
---|---|---|
Xtrackers S&P 500 Inverse Daily Swap UCITS ETF 1C | LU0322251520 | 15% |
WisdomTree NASDAQ 100 3x Daily Short | IE00BLRPRJ20 | 43% |
Amundi MSCI USA Daily (-1x) Inverse UCITS ETF Acc | LU1327051279 | 10% |
To oczywiście tylko przykłady – tego typu ETF-ów jest więcej, i można je dopasować do różnych indeksów czy rynków.
Uwaga: odwrotne ETF-y to narzędzia krótkoterminowe
Warto jednak pamiętać, że odwrotne ETF-y najlepiej sprawdzają się przy krótkoterminowych ruchach rynkowych. Dlaczego?
Ponieważ tego typu instrumenty codziennie replikują zmiany indeksów, a nie kumulują ich w czasie. Jeśli więc rynek będzie bardzo zmienny – raz w górę, raz w dół – ETF może zachowywać się inaczej, niż byśmy się spodziewali. Dlatego nie są one przeznaczone do trzymania przez tygodnie czy miesiące, tylko do szybkiego reagowania na konkretne sytuacje.
3. Krótkie pozycje na kontraktach futures lub opcjach
Jeszcze inną, bardziej zaawansowaną i spekulacyjną strategią na spadającym rynku, jest otwieranie krótkich pozycji na kontraktach futures lub stosowanie strategii opcyjnych typu spread.
Tego typu działania pozwalają:
- zabezpieczyć portfel bez sprzedaży aktualnych aktywów,
- unikać konieczności rozliczeń podatkowych, bo nie dochodzi do sprzedaży,
- skorzystać ze spadków do generowania szybkiego zysku.
Jak działa krótka pozycja na futures?
Kontrakty futures umożliwiają spekulację na spadek cen indeksów lub aktywów. Gdy rynek spada, wartość krótkiej pozycji rośnie – a Ty możesz zrealizować zysk, nie ruszając swoich długoterminowych inwestycji.
To ciekawe rozwiązanie dla inwestorów, którzy chcą wykorzystać krótkoterminowe okazje lub zabezpieczyć się w niepewnych czasach.
Przykład: futures w praktyce
U niektórych brokerów, jak np. AvaTrade, możesz sprzedawać kontrakty futures na największe indeksy amerykańskie, często przy bardzo niskich prowizjach, a nawet z bonusami typu darmowe pierwsze transakcje.
Oto kilka przykładowych kontraktów:
Instrument | Zmiana wartości (za 1 punkt) | Prowizja |
---|---|---|
E-Mini S&P 500 Future | 50 USD | 1,75 USD |
Micro E-Mini S&P 500 Future | 5 USD | 0,75 USD |
E-Mini Nasdaq Future | 20 USD | 1,75 USD |
Micro E-Mini Nasdaq Future | 2 USD | 0,75 USD |
Dzięki micro-kontraktom, nawet inwestorzy z mniejszym kapitałem mogą wejść na rynek instrumentów pochodnych i przetestować strategie zabezpieczające czy spekulacyjne.
A co z opcjami? Strategie zabezpieczające typu spread
Opcje to kolejne narzędzie, które daje ogromną elastyczność w zarządzaniu ryzykiem – szczególnie w trudnych momentach na rynku.
Jedną z popularnych strategii zabezpieczających na czas bessy jest Put Debit Spread, znany również jako bear put spread. To strategia, która pozwala zarobić na spadkach przy jednoczesnym ograniczeniu ryzyka.
Praktyczny przykład strategii Put Debit Spread
Taka strategia pozwala zabezpieczyć się przed spadkami, ograniczając ryzyko i jednocześnie zmniejszając koszt (czyli składkę), jaką musimy zapłacić za to „ubezpieczenie”.
Przykład:
Załóżmy, że indeks S&P 500 znajduje się na poziomie 4 000 punktów i spodziewasz się, że w najbliższym czasie może spaść:
- Kupujesz opcję sprzedaży (put) z ceną wykonania 3 950 – bliżej obecnego poziomu indeksu.
- Sprzedajesz opcję sprzedaży (put) z niższą ceną wykonania – np. 3 900 – z tą samą datą wygaśnięcia.
Jeśli rzeczywiście dojdzie do spadków i indeks zbliży się do poziomu 3 900, wartość kupionej opcji wzrośnie, ponieważ będzie ona „w pieniądzu”. Wartość opcji sprzedanej również wzrośnie, ale wolniej – z uwagi na niższą cenę wykonania. W efekcie inwestor osiąga zysk z różnicy między tymi dwiema pozycjami, a jednocześnie nie musi ponosić tak wysokich kosztów, jak przy zakupie pojedynczej opcji sprzedaży.
💡 Pamiętaj jednak, że handel opcjami i kontraktami to złożone strategie wymagające wiedzy i doświadczenia. Jeśli zabraknie informacji albo źle ocenimy sytuację, skutki mogą być kosztowne.
Nic nie robić? Najgorszy pomysł
Zupełnie inną strategią, często wybieraną w czasie bessy, jest… nic nie robić. Brzmi kontrowersyjnie? A jednak wielu inwestorów właśnie tak reaguje na spadki – paraliżowani niepewnością, decydują się przeczekać burzę, licząc, że rynek sam się odbuduje. I choć czasem takie podejście może przynieść efekty, to warto zrozumieć, że bezczynność również jest decyzją inwestycyjną – i jak każda inna, niesie ze sobą pewne konsekwencje.
Pozostawiając swój portfel bez żadnych działań, wystawiamy go na pełne działanie zmienności rynkowej. Nie mamy kontroli ani nad kierunkiem, ani nad tempem odbudowy. W skrajnych przypadkach inwestor może przez długie miesiące, a nawet lata, obserwować stagnację lub spadki wartości swoich aktywów. Dodatkowo tracimy coś bardzo cennego – czas, który w długoterminowym inwestowaniu jest naszym największym sprzymierzeńcem. Co więcej, bessa często otwiera przed nami nowe możliwości inwestycyjne – spółki stają się tańsze, a ETF-y łatwiej dostępne – i rezygnując z aktywności, możemy je po prostu przegapić.
Wnioski: bessa to nie koniec świata
Podsumowując, w okresach spadków najważniejsze jest, aby zachować spokój i działać z głową. Można kontynuować regularne inwestowanie metodą DCA, można się zabezpieczać przy pomocy opcji czy odwrotnych ETF-ów, albo wykorzystywać kontrakty terminowe. Każda z tych strategii ma swoje zalety i wady – ale wszystkie mają jedną wspólną cechę: pozwalają przejąć kontrolę nad tym, co dzieje się z naszym portfelem. A to, zwłaszcza w trudnych momentach, jest kluczowe.
Najważniejsze to nie panikować, ale działać strategicznie:
- Regularne inwestowanie (np. DCA),
- Zabezpieczanie portfela poprzez ETF-y, opcje lub futures,
- Rozsądne podejście do ryzyka i szukanie okazji zamiast biernego oczekiwania.
Bo choć rynek niedźwiedzia potrafi przestraszyć, to też jedna z najlepszych okazji inwestycyjnych – dla tych, którzy wiedzą, jak się w niej odnaleźć.
Szukasz brokera? Sprawdź nasze rekomendacje